4/2001 (16): Bolesław Włodarczyk. SYBIR, MAŁA MINUSA - Z DALEKA I Z BLIZKA

PROLOG. Mała Minusa - dziś dwutysięczna wieś w rejonie minusińskim w południowej części Krasnojarskiego Kraju. W latach 1943-46 funkcjonował tam polski “Diet Dom”, skupiający około 130 polskich sierot zebranych z różnych ośrodków odosobnienia Polaków deportowanych z terenów wschodniej Polski. Z inicjatywy Ogólnopolskiej Federacji Stowarzyszeń Sybirackich oraz środowisk polonijnych z Abakanu i Minusińska, w dniu 29 września 2001 r. na budynku miejscowej administracji dokonano uroczystego odsłonięcia marmurowej tablicy z tekstem polskim i rosyjskim, informującej współczesnych o tym fakcie. Ponadto w muzeum im.Martianowa w Minusińsku otwarto wystawę pt. “Polacy w Kraju Minusińskim”, w której ramach wyeksponowano także materiały dotyczące wspomnianego “Diet Domu”. Autor sprawozdania, jako wychowanek tego ośrodka opiekuńczego wziął bezpośredni udział w uroczystościach odsłonięcia tablicy i otwarcia wystawy.

WSPOMNIENIE.Kiedy we wrześniu 2000 r. otrzymałem od prezesa irkuckiej Polonii pana Eugeniusza Wrzaszcza zaproszenie do wzięcia udziału w jubileuszu dziesięciolecia organizacji, połączonym z konsekracją katolickiej katedry w Irkucku oraz konferencją naukowo-praktyczną, poświęconą problematyce polonijnej, nie miałem najmniejszych wątpliwości, że powinienem tam pojechać. Przecież Irkuck to sławetna “Irkutskaja Obłast” – teren największych stalinowskich deportacji Polaków, w tym do ”Tajszet-łagu”, do którego w lutym 1940 r. zesłano moją rodzinę i gdzie w “łagrze” Kwitok pozostały prochy moich Rodziców, o których w pamięci pięciolatka pozostały jedynie bardzo mgliste wspomnienia. Miałem niepłonną nadzieję, że podczas pobytu w Irkucku zdołam odnaleźć jakiekolwiek ślady mego tam pobytu oraz okoliczności sieroctwa i w konsekwencji trafienia do “Diet domu” w Małej Minusie. W mojej świadomości, ukształtowanej nie tyle osobistą pamięcią, co opowiadaniami starszej siostry – zachowały się informacje o tym, że w lutym 1940 r., kiedy miałem nieco ponad 3 lata,zostaliśmy deportowani z Brześcia n/Bugiem do “Tajszet-łagu” w Irkutskoj Obłasti. W składzie rodziny, poza Ojcem i Matką, było starsze rodzeństwo, w tym siostra Janina /+9 lat/, siostra Kazimiera /+5 lat/, brat Eugeniusz /+2 lata/. Razem było nas sześć osób. W latach 1941-42 w “łagrze” Kwitok zmarli Rodzice oraz zniknęła siostra Kazimiera – prawdopodobnie została adoptowana w czasie choroby przez rosyjską pielęgniarkę w “bolnicy”. Przez pewien czas mną i pozostałym rodzeństwem opiekowali się znajomi Rodziców, a w maju lub czerwcu 1943 r. z ostaliśmy razem przewiezieni do “Diet Domu” w Małej Minusie. Pamiętam ostatni etap podróży – samochodem ze stacji kolejowej, chyba z Abakanu – do niewielkiej wioski położonej w zielonej dolinie, pośrodku której stał spory budynek - nasz późniejszy “Diet Dom”. Była to Mała Minusa, kojarząca się z dzieciństwem biednym, ale bezpiecznym, z regularnym, choć skromnym wyżywieniem oraz z pierwszym kontaktem ze szkołą. Rozstanie z Małą Minusą nastąpiło w dniu 1 kwietnia 1946 r., wraz z wyjazdem do Ojczyzny. ……. I z nadzieją jego spełnienia - znalazłem się w Irkucku.

OPTYMISTYCZNE PRZESŁANKI. Podczas pobytu w Irkucku nieoczekiwanie zapoznałem się z prezesem organizacji polonijnej z Abakanu Sergiuszem Leończykiem. Początkowe obustronne zaskoczenie zostało zastąpione autentycznym zainteresowaniem i chęcią nawiązania bliższych kontaktów. W krótce, w wyniku podjętych przez Sergiusza Leończyka poszukiwań w archiwum państwowym w Minusińsku, zostały odnalezione stare fotografie grupowe z “Diet Domu” w Małej Minusie, na których (ku mojej radości) rozpoznałem siebie i moje rodzeństwo. Nostalgia za utraconym dzieciństwem spowodowała nieodparte pragnienie poznania możliwie największej ilości informacji o tym okresie. Z czasem powstała idea upamiętnienia historii tej placówki opiekuńczej w formie tablicy pamiątkowej oraz wystawy w miejscowym muzeum. …….stosunku do rzeczonego problemu wszystkich zainteresowanych stron – pozostawało więc jedynie pełne optymizmu oczekiwanie. Na spełnienie swych marzeń oczekiwałem rok.

FESTIWAL. W sierpniu 2000 r. otrzymałem od pana Sergiusza Leończyka pisemne zaproszenie do wzięcia udziału w zaplanowanym na okres 27.09. – 7.10.2001 r. Festiwalu Kultury Polskiej w Zachodniej Syberii, odbywającym się w stolicy Chakasji – Abakanie. Dla wyjaśnienia – Chakasja jest nową, istnieją od ponad dziesięciu lat republiką autonomiczną w ramach Federacji Rosyjskiej. Znajduje się w południowej części Krasnojarskiego Kraju, po zachodniej stronie rzeki Jenisej. Republikę zamieszkuje około 100 różnych narodowości, w tym okoł o 12% miejscowych autochtonów Chakasów,którzy powoli odbudowują własną starożytną kulturę,zdominowaną przed trzystu laty przez Rosję. Abakan “przez rzekę” sąsiaduje z Minusińskiem, wchodzącym administracyjnie w skład rosyjskiej części Krasnojarskiego Kraju. Pomimo różnych podległości administracyjnych,środowiska polonijne tych dwóch ośrodków działają razem. W podróż udałem się 25 września, najpierw pociągiem do Moskwy i dalej samolotem do Abakanu. Po 4,5-godzinnym locie z Moskwy,w dniu 27 września o 7,25 czasu miejscowego (1,25 czasu polskiego) – samolot wylądował na lotnisku w Abakanie,gdzie oczekiwał mnie prezes “Polonii” Sergiusz Leończyk. Po krótkim powitaniu udaliśmy się do hotelu “Abakan”,gdzie zaplanowane było zakwaterowanie festiwalowych gości oraz uczestników I Konferencji Metodyczej Nauczycieli Szkół Polonijnych Syberii, prowadzonej przez dyrektora Polonijnego Centrum Nauczycielskiego w Lublinie dr Joannę Wójtowicz. Wśród gości festiwalu, oprócz oficjalnych przedstawicieli rządu Chakasji,znalazł się wiceprezes Kongresu Polaków w Rosji Sergiusz Fiel oraz przedstawiciele republikańskiej organizacji “Memoriał”, upamiętniającej ofiary represji politycznych na terenie Syberii w latach 1920 – 50. Pierwszy dzień pobytu w Abakanie upłynł na spotkaniach i wzajemnych prezentacjach z organizatorami festiwalu,przedstawicielami ministerstwa kultury Chakasji …………..organizacji “Memoriał”. Został także uszczegółowiony program festiwalu na dni następne. Piątek 28 września, pomijając nawet różnice stref czasowych – rozpoczął się dość wcześnie. Zaraz po śniadaniu rządowy “bus” podjechał po hotel, skąd udaliśmy się w kierunku Szuszenskoje. Ta, oddalona od Abakanu o około 70 km miejscowość syberyjska, kojarzy się przede wszystkim z tradycyjnym miejscem zsyłek politycznych, w tym Polaków,a także miejscem pobytu przywódcy rewolucji bolszewickiej Lenina. Dzisiaj główną atrakcją tego terenu jest sajano-szuszenskaja zapora wodna na Jeniseju oraz skansen osadnictwa wiejskiego. Dla nas – Polaków i działaczy polonijnych – nader ważną sprawą były elementy odradzania się kultury i świadomości narodowej mieszkających tutaj potomków polskich zesłańców. Najpierw, jadąc malowniczą trasą wzdłuż Jeniseju, podziwialiśmy poszarpane góry Sajanów, a wsród nich malownicze ludzkie sadyby, prześiczne cerkiewki oraz inne elementy kultury materialnej Syberii. Aparaty fotograficzne oraz kamera wideo nie miały chwili spoczynku i tylko nasz “kierownik” Sergiusz Leończyk przyspieszał tempo tej służbowej przecież wycieczki.Wreszcie wieś Kaptyriewo – pierwszy cel naszej podróży. Tutaj,na budynku miejscowej biblioteki, dokonujemy odsłonięcia tablicy pamiątkowej ku czci polskiego zesłańca Józefa Bruszewskiego – fundatora i poprzedniego (przed rewolucją bolszewicką) właściciela budynku. Na uroczystość przyszła spora grupa mieszkańców Kaptyriewa, z zaciekawieniem spoglądając na gości z Polski. Po odsłonięciu tablicy i wygłoszeniu okolicznościowych przemównień udaliśmy się w dalszą drogę, do skansenu-muzeum w Szuszenskoje, gdzie - pomimo widocznego jeszcze zdominowania kompleksu ideą kultu Lenina – gospodarze muzeum umiejętnie eksponują folklor wsi syberyjskiej we wszystkich jego aspektach. Zbyt duża odległość od Polski nie pozwala na zachęcanie rodaków do odwiedzenia skansenu Szuszenskoje, ale zapewniam, że warto. Zorganizowane przez panią dyrektor muzeum spotkanie z grupą polonusów oraz występ miejscowych artystów stanowiły miłe ukoronowanie naszej wizyty w Szuszenskoje. Powrót do Abakanu i odpoczynek przed bodaj najważniejszym dla mnie dniem – podróżą do Małej Minusy. Świadomość tego faktu w jakiś dziwny sposób ograniczała moje chęci udania się na spoczynek. Nie wiedzieć dlaczego, w nieskończoność przeglądałem posiadane fotografie, przypominając sobie szczegóły z tamtych lat. Sobotni poranek 29 września był słoneczny i ciepły. Dwa rządowe “busy” przyjechały pod hotel już około 8,30. Punktualnie o 9,00 ruszyliśmy w kierunku Minusińska. Przed tablicą wjazdową do miasta nie mogłem powstrzymać się przed zrobieniem pamiątkowej fotografii. Przejazd przez miasto i dojazd do Małej Minusy (około 5 km) przeżyłem w napięciu, jednak budynek “Diet Domu” rozpoznałem z daleka. Wszystkich gości zaskoczyła spora grupa zebranych przed budynkiem ludzi w różnym wieku, głównie małych dzieci i ludzi starszych. Nieliczne osoby w średnim wieku były po prostu “oficjelami”. Dobór wiekowy nie był przypadkowy. Osoby starsze reprezentowały pokolenie żyjące współcześnie z funkcjonowaniem “Diet Domu”, a dzieci symbolizowały grupę najmłodszych wychowanków. Wszyscy zebrali się dla uświetnienia uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej. Przepięknie odziane w stoje ludowe dwie dziewczynki przywitały nas chlebem i solą oraz wygłosiły tekst powitalny.Dzieci wręczyły gościom wiązanki z biało-czerwonych goździków, a nastrój powitania dyskretnie podnosiły takty muzyki nadawanej z głośników. Potem przemówienie minusińskiego starosty i odsłonięcie tablicy. Pociągając za wstęgę zasłony, odczuwałem dreszcz emocji. W jednej chwili przewinęły się przez pamięć obrazy z tamtych lat, twarze rówieśników i wychowawców,dni mroźne i głodne, powrót do Polski. Z głębokiej zadumy wyrwały mnie słowa modlitwy ojca Marcina Dragana, katolickiego księdza działającego na Syberii, specjalnie przybyłego do Małej Minusy na okoliczność poświęcenia tablicy. Naczelnik Małej Minusy odczytał i wręczył mi na piśmie tekst zobowiązania, że władze miejscowości będą pielęgnować tablicę i dołożą wszelkich starań, aby stanowiła ona memento dla współczesnych i przyszłych pokoleń. Potem występ zespołu artystycznego, zwiedzanie pomieszczeń budynku, wywiady dla telewizji i prasy oraz rozmowy z najstarszymi mieszkańcami wsi,pamiętającymi nasz “Diet Dom”. Gospodarze podjęli gości pokrojonym chlebem powitalnym oraz miodem i mlekiem,podkreślając gościnność tej ziemi dzisiaj i w przeszłości. Następnym etapem mej nostalgiczej podróży było muzeum im.Martianowa w Minusińsku, gdzie po kolejnym powitaniu chlebem i solą oraz po zwiedzaniu sal wystawowych, dokonano otwarcia wystawy pt.: ”Polacy w Kraju Minusińskim”. Po jej zwiedzeniu odbył się koncert polonijnego zespołu z Minusińska “Czerwone Jagody” oraz kameralne spotkane gości z Polski i ośrodków polonijnych z całej Syberii z władzami miasta. Niedziela 30 września upłynęła na zwiedzaniu Narodowego Muzeum Chakasji oraz na udziale w święcie Szkoły Polonijnej, gdz i e w auli odbył się wspaniał y koncert zespołów artystycznych. Zadziwiała wszystkich spontaniczność artystów – amatorów i bogactwo repertuaru. W poniedziałek 1 października,wraz z panią dyrektor Joanną Wójtowicz,dostąpiłem zeszczytu spotkania z wicepremierem rządu Chakasji Walerijem Szawyrkinem. W spotkaniu udział wziął minister edukacji oraz wiceminister kultury, a ponadto prezydent organizacji “Memoriał”, wiceprezes Kongresu Polaków w Rosji i prezes organizacji “Polonia” z Abakanu. Rozmowy przebiegały w atmosferze wielkiej życzliwości oraz dobrze rokowały dla przyszłości syberyjskiej Polonii. Odlatując wieczornym samolotem do Moskwy, miałem pełnię satysfakcji z odbytej podruży.

Bolesław Włodarczyk


< powrót

Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2022


Redakcja strony: dr hab Sergiusz Leończyk, dr Artiom Czernyszew

"Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów".
Skontaktuj się z nami
Kliknij aby przeładować
Wymagane jest wypełnienie wszystkich pól oznaczonych gwiazdką *.

Organizacje