4/2003 (24): MEKSYK I POLACY

W Polsce słowo „Meksyk” uchodzi zwłaszcza wśród niewykształconych ludzi za synonim bałaganu, braku jakiegoś ładu, dowolności. Ale wcale tak nie jest, o czym przekonałem się podczas swojego, grudniowego pobytu w tym pięknym kraju. Już na samym początku, w pierwszym mieście Monterrey zobaczyłem całkiem uporządkowane życie sympatycznych i wesołych ludzi chętnie tańczących i śpiewających. Monterrey, to jedno z najbardziej na pуłnoc wysuniętych miast meksykańskich, najbliżej Stanów Zjednoczonych; nic dziwnego, że wielu właśnie tam jeździ po zakupy. Ale uczelnie meksykańskie, w tym w Monterrey stoją na najwyższym światowym poziomie, nie ustępując wiele amerykańskim. Zauważyłem to w dwóch uczelniach: uniwersytecie UDEM, gdzie profesorem jest Zygmunt Haduch Suski i technicznym TEC, gdzie profesorem jest jego żona Agata Michalska Haduch, oraz w uniwersytecie panamerykańskim UDLA. Poznane przeze mnie uczelnie są dobrze zarządzane, dostatnie i stoją na wysokim poziomie, szczególnie dydaktycznym. To samo można powiedzieć o uniwersytetach w innych miastach, jak Cuernavaca, Puebla czy też sama stolica Meksyk, gdzie nawiasem mówiąc profesorami są też Polacy : Stanisław Raczyński w Mexico, Dariusz Szwedowicz i Wiesław Świtek w Puebli . Polaków można spotkać w wielu miejscach i zawodach; są to przewodnicy turystyczni, lekarze, archeologowie itp. Mieszanych rodzin jest także sporo, ileś lat temu dwie szczecinianki: Ewa i Lidka wyszły za mąż za Meksykanów – jeden z nich, Roberto jest prawnikiem, a drugi obecnie prof.Jorge Zuniga z Monterrey jest nota bene absolwentem szczecińskiej Akademii Rolniczej. Samo Monterrey jest miastem najbardziej zamerykanizowanym w Meksyku, chociaż Muzeum Historyczna łatwo przekona o odrębnej przeszłości tego kraju. Okolice są także niezwykle ciekawe, że wymienię choćby same nazwy: Callo de Caballo (wodospad Koński Ogon), Villa de Garza Grutas (ciekawe groty ze stalaktytami i stalagmitami), Villa de Santiago z katedrą z czasów kolonialnych. Wrażenie robią zbiory zabytków piśmiennictwa na uniwersytecie stanu Nuevo Leon, którego stolicą pozostaje Monterrey , biblioteka i sale czytelniane. Polacy w Monterrey, jak i w całym Meksyku są dobrze sytuowani i pracują w większości na eksponowanych stanowiskach. Cieszą się też ogólną sympatią głównie ze względu na Jana Pawła II oraz kilku sportowców : Grzegorza Lato, Roberta Korzeniowskiego i innych, a także z uwagi na swoją kompetencję, bowiem uważają, że chcąc się tam utrzymać muszą być fachowo lepsi od miejscowych. Natomiast miasto Meksyk, to chyba największe miasto świata; ludzie szacują różnie, ale najczęściej operują liczbami od 20 do 40 milionów mieszkańców, z tym, że codziennie ten stan powiększa się o dalszych przyjezdnych z różnych części kraju, najczęściej w poszukiwaniu pracy i mieszkań. Tam można zobaczyć trochę rozgardiaszu, szczególnie drogowego, bowiem kierowcy jeżdżą tak, jak w żadnym kraju. Brawura, ryzykowna jazda, a przy tym trudno się w tym molochu zorientować; można bardzo łatwo zabłądzić, chociaż są znaki drogowe i drogowskazy. Policja jest chyba dość liberalna, chociaż na dojazdach do większych miast są wszędzie i to dość często, wysokie wybrzuszenia utrudniające rozwinięcie szybkości, tzw. muldy. Wracając jednak do ogromnego miasta Ciudad de Mexico, to jest w nim ogromnie dużo zabytków ze słynnym Muzeum Antropologii, gdzie można oglądać cały rozwój demograficzny Ameryki Środkowej. W pobliżu zaś w Teotihuacan można obejrzeć stare indiańskie piramidy, jakże różne od egipskich: piramida Słońca (del Sol) i Księżyca (del Luna), a także wiele atrakcji z uwagi na nadchodzące Boże Narodzenie, świętowane tam od początków grudnia poprzez liczne posady (marsze ludności ze świętościami, obrazami) oraz różne pokazy. Manifestacyjnie obchodzono Boże Narodzenie w San Pedro, a pochód licznych zespołów tanecznych itp., przejazdy wielu iluminowanych samochodów przez kilka godzin były wielką atrakcją dla obserwatorów. Jednak bazylika w Gudelupe jest swoistą atrakcją ze względu na jej znaczenie religijne, liczne procesje, a także na występy tzw. matachines. Ci Indianie półnadzy wykonują ekspresyjne tańce, ale są to chyba jakieś pogańskie tańce. Zresztą, nie jest to tak ważne , oni po prostu oddają hołd Matce Boskiej z Gwadelupy po swojemu chociaż są już dawno chrześcijanami. Zwiedzić całego Meksyku nie można za jednym razem, jest to kraj też trochę niebezpieczny dla Europejczyka ze względu na skorpiony, które mogą się nawet przyczaić w hotelowej pościeli oraz na amebę. Miasta pod stolicą, jak Cuernavaca, Publa, czy też miasteczko Cholula, to prawdziwe perły architektury kolonialnej z pięknymi katedrami, wielu domami w specyficznym stylu, budzącymi zadumę nad upływem czasu balkonami z epoki troszkę młodszej od Krzysztofa Kolumba. Swoisty magnes ma miasteczko zawieszone gdzieś nad i między górami Taxco, gdzie kobiety kupują piękne i tanie wyroby ze srebra, masy perłowej i alpaki. Acapulco, do którego nie udało mi się dojechać, chociaż byłem już blisko , to znowu innego rodzaju cud natury. Zawieszone nad stromymi skałami Pacyfiku pensjonaty i hotele, długie i złote plaże oraz pobliskie góry Sierra Madre, tworzą specyficzną i niespotykaną atmosferę, którą chyba najlepiej oddaje Julio Iglesias w swoim przeboju pod tytułem „Acapulco”.

Na zdjęciach:
Rodzina polsko-meksykańska Des Sepulveda; Prof. Antoni Giza z Meksykańczykiem.

Antoni GIZA,
Profesor Uniwersytetu Szczecińskiego


< powrót

Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2022


Redakcja strony: dr hab Sergiusz Leończyk, dr Artiom Czernyszew

"Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów".
Skontaktuj się z nami
Kliknij aby przeładować
Wymagane jest wypełnienie wszystkich pól oznaczonych gwiazdką *.

Organizacje