Wieś Mała Minusa oraz miasto Minusińsk w Krasnojarskim Kraju, stały się znów miejscem niecodziennych wydarzeń, których bohaterami byli wychowankowie istniejącego w Małej Minusie w latach 1942-1946 polskiego domu dziecka. Zainicjowana przed siedmiu laty współpraca pomiędzy żyjącymi w Polsce wychowankami tego sierocińca, a działaczami stowarzyszeń polonijnych w Minusińsku i Abakanie, przy nad wyraz życzliwej akceptacji władz samorządowych i administracyjnych Minusińska i Małej Minusy, a także dyrekcji Muzeum im. Martianowa w Minusińsku i kolektywu Szkoły Średniej w Małej Minusie – zaowocowała spektakularnymi przedsięwzięciami, zrealizowanymi przy udziale „polskich sybiraków”.
Społeczeństwo Małej Minusy pamięta o odbytym w 2001 roku uroczystym odsłonięciu na budynku byłej szkoły, tablicy upamiętniającej funkcjonowanie polskiego sierocińca. Wkrótce po tym wydarzeniu, „swoją” szkołę odwiedziła grupa byłych wychowanków „diet domu”, a w 2004 roku przybyła do Małej Minusy delegacja przedstawicieli organizacji sybirackich w Polsce, w celu wzięcia udziału w uroczystości 100-lecia działalności miejscowej Szkoły Średniej. W składzie delegacji był między innymi Jeży Lewicki, który do sierocińca trafił bezpośrednio po śmierci matki i przebywał w nim wraz z bratem Leszkiem od końca 1944 roku do wiosny 1946 roku. W zakamarkach pamięci Jerzego Lewickiego, tkwią nie rozwiązana zagadka, dotycząca miejsca śmierci i pogrzebania matki, dająca impuls do podjęcia poszukiwań.
Odbyta po okolicznych szpitalach i cmentarzach nostalgiczna wędrówka gości oraz opiekujących się nimi działaczy polonijnych z Abakanu i Minusińska, przy udziale dyrektorki Muzeum im. Martianowa Pani Ludmiły Jermołajewej, pozwoliła przyjąć hipotezę, że matka Jerzego Lewickiego z topografią cmentarza, wytypowano najbardziej prawdopodobne miejsce pochowku jego matki. Wtedy właśnie zrodził się pomysł postawienia w ustalonym miejscu pomnika, który miałby wyrazić pamięć syna o zmarłej matce z jednej strony, z drugiej natomiast – uosabiać hołd składany wszystkim polskim matkom i dzieciom pochowanym w syberyjskiej ziemi.
Determinacja Jerzego Lewickiego, wsparta zrozumieniem wielu koleżanek i kolegów z grona wychowanków byłego sierocińca w Małej Minusie, znalazła poparcie działaczy polonijnych z Abakanu i Minusińska, z dr Sergiuszem Leończykiem na czele, a także administracji cmentarza. Wszystkie czynności związane z budową pomnika przebiegły bardzo sprawnie i już w miesiącu maju osiągnięto gotowość do jego odsłonięcia. Zaproszenie wizowe przysłał Międzynarodowy Ośrodek Kultury w Krasnojarsku. Niewielkie przesunięcie terminu uroczystości w czasie, było związane z osobistymi możliwościami przyjazdu gości z Polski.
Przyspieszający impuls przyszedł ze strony Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, która zaproponowała organizatorom przedsięwzięcia skorzystanie z przelotu rządowego samolotu, udającego się w dniu 15 lipca z Warszawy do Irkucka po grupę polonijnej dziatwy, zaproszonej do spędzenia wakacji w ojczyźnie swoich przodków. Po niespełna 10-godzinnym przelocie, łącznie z międzylądowaniem technicznym w Nowosybirsku, delegacja byłych wychowanków syberyjskiego domu dziecka znalazła się noc z 15 na 16 lipca w Irkucku, skąd dalekobieżnym pociągiem udali się pod opiekę działaczy polonijnych: Sergiusza Leończyka i Pawła Stolarowa bezpośrednio do Krasnojarska i dalej, samochodem do Abakanu, który stał się bazą przedsięwzięcia przewidzianego za dwa dni w Minusińsku i Małej Minusie.
Dzień 20 lipca 2007 roku był dla minusińskiej polonii bardzo ważny. Oto na syberyjskiej ziemi, zamieszkałej od ponad półtora wieku przed pokolenia Polaków, kryjącej prochy ich przodków na wielu cmentarzach, a czasem wręcz w bezimiennych mogiłach, przybył jeszcze jeden symbol polskiej historii – pomnik upamiętniający ofiary polskiego narodu, poniesione w czasach stalinowskich represji w latach 40-tych i 50-tych XX wieku. Przepięknym słonecznym popołudniem, na cmentarz przybyli goście z Polski, w osobach Jerzego Lewickiego i Bolesława Włodarczyka, przedstawiciele administracji i samorządu miasta Minusińska z Przewodniczącą miejskiej Dumy Ludmiłą Jermołajewą, przedstawiciele organizacji polonijnych z Abakanu i Minusińska z prezesem dr Sergiuszem Leończykiem oraz wielu innych szacownych gości. W ramach utrzymania więzi pokoleniowej, na uroczystość przybyła 20-osobowa grupa najmłodszego pokolenia żyjących na tym terenie Polaków.
Odsłonięcia pomnika dokonali goście z Polski, a następnie Ojciec Krzysztof z Misji Rzymsko-Katolickiej w Abakanie dokonał celebracji jego poświęcenia. W wygłoszonej po rosyjsku i polsku homilii, kapłan wskazał na niecodzienny wymiar dzisiejszego aktu podkreślając różne aspekty wielowiekowego przenikania się Historii dwóch narodów: rosyjskiego i polskiego. Odśpiewane przez dzieci: Hymn Polski oraz Rota, dodały uroczystości wielce podniosłego charakteru, umacniając patriotyczne uczucia zebranych przedstawicieli syberyjskiej polonii.
Realizacja budowy i odsłonięcia pomnika była możliwa dzięki dużemu emocjonalnemu i materialnemu zaangażowaniu wielu ludzi, w tym głównie byłych wychowanków wojennego sierocińca w Małej Minusie. Największy wkład organizacyjny i materialny w realizację tego przedsięwzięcia dał Jeży Lewicki, zo co komitet inicjatywny uroczystości wyraża jemu tą drogą szczególne podziękowanie. Serdeczne podziękowanie komitet inicjacyjny wyraża także tym wszystkim, którzy pozytywnie odpowiedzieli na list intencyjny w sprawie zainicjonowanej zbiórki pieniędzy na pomnik, a zwłaszcza rodzeństwu Janinie i Józefowi Bołonkowskim z Augustowa oraz Jadwidze Szajnie z Warszawy. Podziękowania indywidualne dla wszystkich zaangażowanych ludzi dobrej woli, zostaną przekazane w trybie bezpośrednim.
Pobyt w Minusińsku, nawet o tak uroczystym charakterze, nie mogły się odbyć bez odwiedzin w Małej Minusie, której historia, z racji lokalizacji w latach 40-tych polskiego sierocińca, bardzo ściśle splata się z życiorysami przybyłych do Minusińska gości z Polski. Tam właśnie spędzili oni spory epizod swojego dzieciństwa i tam właśnie, na miarę nadarzających się sposobności, przybywają w odwiedziny jak do swoich. Życzliwa atmosfera wśród samorządu Małej Munisy, wytwarzana od lat przez Naczelnika Rady Narodowej Wasilija Korotkich oraz dyrekcji miejscowej szkoły średniej – sprawia, że każde spotkanie przyjeżdżających z Polski byłych wychowanków sierocińca, przebiega w kategoriach odwiedzin kogoś bardzo bliskiego.
Przybycie grupy gości z Polski i osób towarzyszących do Małej Minusy, odbyło się w atmosferze głębokiej refleksji i zadumy wyniesionej z uroczystości odsłonięcia i poświęcenia pomnika na cmentarzu w Minusińsku. Najpierw odwiedzono miejscową cerkiew i cmentarz, na którym grzebano przed laty między innymi personel polskiego sierocińca. Na dwóch biezymiennych mogiłach z tego okresu, goście złożyli wiązanki kwiatów oraz odmówili krótką modlitwę za spokój ich duszy. Potem wszyscy pojechali do budynku szkoły, gdzie szkolny kolektyw, pod kierownictwem Pani dyrektor Moliny, zorganizował „spotkanie przyjaciół”, podczas którego goście z Polski przekazali dla szkolnego muzeum kolejne pamiątki od byłych wychowanków sierocińca. Bolesław Włodarczyk, przekazał do muzeum szkolnego swój galowy mundur oficerski pułkownika Wojska Polskiego wraz z kompletem kilkunastu odznaczeń państwowych i wojskowych. Rodzinne spotkanie przebiegało w nadziei na rychłe dalsze kontakty między polskimi sybirakami: a mieszkańcami tej części Syberii.
W kontynuacji tej nostalgicznej podróży, goście z Polski udali się do Krasnojarska, gdzie spotkali się m.in. z działaczami tamtejszej Polonii, skupionej wokół organizacji „Dom Polski”, a potem ostatni etap – wyjazd do „Tajszet-łagu”, gdzie w latach 1940 – 1943 byli przetrzymywani represjonowani Polacy z terenu wschodnich rubieży Polski. Tam właśnie, do obozu Kwitok, Bolesław Włodarczyk trafił w 1940 roku wraz z rodziną jako 3-letnie dziecko i stamtąd, już jako sierota, został w 1943 roku zabrany do sierocińca w Małej Minusie. W dążeniu do poznania zagubionych w dziecięcej pamięci fragmentów historii jego życia, powstało głębokie pragnienie dotarcia do śladów przeszłości i dokonania próby rozwikłania okoliczności śmierci rodziców oraz miejsca ich pochówku.
Niezmiernie trudno wyrazić uczucia, jakie towarzyszyły gościom z Polski podczas podróży pociągiem z Krasnojarska do Tajszetu, a jeszcze trudniej opisać wrażenia z zetknięcia się na jawie z dworcem kolejowym o nazwie Tajszet. Zrobione na kładce dworcowej pamiątkowe zdjęcie obejmujące w kadrze tablicę z nazwą stacji, będzie w rodzinnym zbiorze pamiątek niezbitym dowodem ponownego pobytu w tym mieście, ale z uwzględnieniem 67-letniej perspektywy czasowej w stosunku do pierwszego przyjazdu.
Dzisiejszy, zaściankowy Tajszet, uważany za dziecko transsyberyjskiej kolei, w niczym nie przypomina zachowanego we wspomnieniach słynnego „Tajszet-łagu”, jednego z groźnych centrów sowieckiego terroru. Ludzie tutaj żyją życzliwi i otwarci. Jedni z niedowierzaniem przyjmują do wiadomości swoją historię, a jeszcze inni, dysponujący rzetelną wiedzą o kulisach stalinowskiej polityki, odnoszą się z dużym szacunkiem i zrozumieniem do Polaków oraz do ich refleksyjnych poszukiwań. Towarzyszący gościom z Polski przedstawiciel Stowarzyszenia „Polonia” z Abakanu Paweł Stolyarow, nad podziw skutecznie znalazł w Tajszecie grupę ludzi gotowych do udzielenia przybyłym daleko idącej pomocy.
Na tajszeckim dworcu gości przywitała miejscowa nauczycielka historii Pani Natasza Michjałowna zapraszając przybyłych do swojego domu, dokąd również przybył kierownik miejscowego oddziału organizacji „Memoriał” Eugeniusz Sielezniow. Przy ich pomocy odbyto wielce poznawczą podróż w terenie, przymierzając samochodem i częściowo pieszo trasę obozów wchodzących w skład „Tajszet-łagu”, w tym Zołotaja Gora, Niżniaja i Gornaja Udaczna oraz Kwitok. Na terenie obozu Zołotaja Gora, oddano cześć pomnikowi postawionemu przez działaczy „Memoriału”, a w miejscowości Kwitok zwiedzono miejsce lokalizacji baraków obozowych oraz starej i nowej „bolnicy”. Starego cmentarza w Kwitku, na którym grzebano zmarłych z terenu obozu nie znaleziono, gdyż pod koniec wojny został zaorany.
Po odbyciu szeregu spotkań z ludźmi pamiętającymi czasy istnienia obozu w Kwitku z autopsji, bądź znającymi je z opowiadań nieżyjących już rodziców – czas na powrót do Irkucka i na przygotowania do odlotu samolotu do Ojczyzny. Żegnając ten daleki, a jakże we wspomnieniach bliski zakątek ziemi, chylimy głowę przed rozsianymi tam prochami swych najbliższych, którzy utracili swe niejednokrotne bardzo młode życie w tak dużym oddaleniu od Ojczyzny – jedynie za to, że byli jej wiernymi synami i córkami.
Czas też na wyrażenie najgorętszych podziękowań wszystkim wspaniałym mieszkańcom Syberii: Rosjanom, Chakasom, Buriatom i przede wszystkim przedstawicielom syberyjskiej Polonii, za wielkie serce i życzliwość w pokonywaniu różnorakich trudności związanych z pobytem w nieznanych syberyjskich warunkach. Czas też na podziękowanie Generalnemu Konsulowi RP w Irkucku za akceptację współdziałania z organizacjami polonijnymi w Krasnojarsku i Minusińsku.
Dziękuję bardzo!
Bolesław WŁODARCZYK