Historia zatacza koło

 

 

Artem Chernyshev - nauczyciel historii i języka rosyjskiego w XXXIX LO im. Lotnictwa Polskiego w Warszawie. Z wykształcenia historyk i filolog, dziennikarz polonijny. Urodził się w 1985 roku w Abakanie na południu Syberii (Kraj Krasnojarski nad rzeką Jenisej). Abakan jest obecnie stolicą Republiki Chakasji z liczbą ludności 180 tys. osób. Choć miejscowość oddalona jest od Polski o ok. 5,5 tys. km, to faktycznie ściśle związana z Polską: to tam trafiali Polacy po peregrynacjach losu (po powstaniu styczniowym do guberni jenisejskiej, ale też w rezultacie zsyłek stalinowskich w czasie II wojny światowej do Kraju Krasnojarskiego). Potomkowie Polaków do dziś żyją tam w małych wsiach, mniejszych i większych miejscowościach, stanowią dziś Polonię syberyjską.

Jaka jest geneza Pana związku z Polską? Staraniami mojej babci, która opowiadała, że jest Polką, od dziecka interesowałem się polską kulturą i językiem, chodziłem do Szkoły języka polskiego i kultury w Abakanie, a także do zespołu polskiej pieśni i tańca "Syberyjski Krakowiak". Po ukończeniu szkoły, a potem Uniwersytetu w Abakanie w 2008 roku, postanowiłem przyjechać na studia do Polski. Interesowali mnie powstańcy styczniowi, ich losy na Syberii. Dostałem się wówczas na studia doktoranckie do Kielc. Jako stypendysta rządu RP dla Polonii ze Wschodu pod kierunkiem prof. dr. hab. Wiesława Cabana napisałem i obroniłem pracę doktorską na temat "Inteligencja polskiego pochodzenia w guberni jenisejskiej w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku". Będąc w Polsce, studiowałem na Wydział Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego, ukończyłem także filologię rosyjską w Siedlcach. 

Na fot. dr. Artiom Czernyszew, prof. Sergiusz Leończyk i Wojciech Korwin-Kossakowski przy obelisku pamięci badacza Syberii Wiktora Godlewskiego w Bogutach-Piankach. Krótka biografia W. Godlewskiego: Wiktor Godlewski herbu Gozdawa (ur. 30 grudnia 1831 w Bogutach Wielkich na Mazowszu, powiat Ostrów, zm. 17 listopada 1900 w majątku Smolechy, powiat Ostrów) – polski przyrodnik, ornitolog, technik, badacz Bajkału, uczestnik powstania styczniowego.

 

Jaki jest Pana punkt widzenia z perspektywy historyka na obecną sytuację w Ukrainie? Historia zatacza koło. Znamy okrutny XX wiek, kiedy do władzy doszło dwóch dużych dyktatorów: Hitler i Stalin. Dyktatorzy nie pojawiają się w wyniku wyborów, to zawsze rząd, który kontroluje społeczeństwo. Cechą dyktatury jest używanie siły wobec przeciwników politycznych, ale też brak szacunku do społeczeństwa, co widzimy, że się powtarza. Trudno oceniać rzeczywistość, jesteśmy świadkami tych rządów, tak jak łamania praw obywatelskich. Wszystko się zaczęło 24 lutego. Gdy się dowiedziałem, jak wygląda owa Operacja Pokojowa, którą Rosja wszczęła wobec powstałych republik (Republika Doniecka i Republika Ługańska), nie mogłem w to uwierzyć. Byłem zdumiony, jak rakiety mogły niszczyć domy zwykłych obywateli Ukrainy, ręce mi opadały. W czwartek i piątek miałem dużo pracy, jednak nie mogłem nic robić, bo Ukraina jest dla mnie jak naród bratni. Nie mogłem uwierzyć, jak mogło do tego dojść. 

Czy z uwagi na obecną wojnę w Ukrainie i Pana obywatelstwo rosyjskie, spotkał się Pan z jakimkolwiek nieprzyjemnościami? Dotychczas nie, ale zobaczymy, co będzie dalej. Jeśli coś takiego będzie miało miejsce, to będę ostro reagował, ponieważ jestem osobą polskiego pochodzenia. Studia odbywałem w Polsce na zasadach obowiązujących obywateli RP.

 

 

Na co zwraca Pan uwagę, podczas przeglądania wiadomości? Patrzę w kontekście jak zachowuje się Rosja. Widzę, że Putin wprowadził surową cenzurę za posty w internecie- do 10 lat więzienia dla obywatela rosyjskiego. Kolejnym przejawem okłamywania obywateli na temat wojny, jest zamykanie lub ograniczenie wolności mediów takich jak „Echa Moskwy‟ czy „Nowa Gazieta‟. Władza zakazała też używania słowa wojna w mediach publicznych, nazywając swoje działania Operacją Pokojową. Oprócz tego cierpią najbardziej ludzie, którzy nie otrzymują rzetelnych informacji. Niektórzy do dziś nie wiedzą, że jest wojna, bo rządowe media o tym nie informują. Pozostaje nam pytanie, kiedy to się skończy. 

Czy utrzymuje Pan kontakt z obywatelami Rosji? Czy Pana znajomi wierzą w propagandę rosyjską? Tak, mam kontakty. To przede wszystkim osoby pochodzenia polskiego, czyli Polonia rosyjska. To też moja mama, która na początku niestety wierzyła rosyjskim mediom. Musiałem wysłać jej kilka zdjęć, aby pokazać bombardowania ukraińskich miast i przekonać ją, że to nie jest „operacja wojskowa" w Donbasie, a prawdziwa wojna, w której giną zwykli ludzie. Pisała do mnie, że jej roczniki (osoby urodzone w latach ‟60) ufają mediom państwowym. Należy przyznać, że Rosjanie starszego pokolenia mieszkający na prowincji są bardziej podatni na propagandę niż mieszkańcy dużych miast. Wynika to z faktu, że dostęp do mediów mają bardzo ograniczony. W małych miejscowościach najczęściej jedynym źródłem informacji jest telewizja państwowa. Nie ufają propagandzie jedynie osoby mające ok. 20-40 lat, mieszkańcy dużych miast rosyjskich, aktywnie korzystający z mediów niezależnych bądź zagranicznych. To oni wyszli na ulice rosyjskich miast tuż po rozpoczęciu inwazji. Aby wyrazić sprzeciw w 55 miastach odbyły się antywojenne protesty. 

Czy sankcje nałożone przez kraje zachodnie mogą powstrzymać dalsze ataki? Według mnie sankcje wprowadzane do tej pory są nieefektywne. To, że odcięto ludzi od płatności, zamknięcie restauracji McDonald's, niewiele daje. Na tym cierpi naród, nie władza. Władzę zaboli odcięcie Rosji od eksportu ropy i gazu. Uważam, że Zachód dotychczas był dość łagodny dla Putina, starał się rozmawiać z nim jako partnerem biznesowym, finansowym. Jak dla mnie to jest przyczyna tego, co się dzieje. Żeby zakończyć wojnę, o czym wszyscy marzymy, powinny być bardziej efektywne metody. To m.in.- jak oczekuje prezydent Zełeński- zamknięcie nieba nad Ukrainą, a także odcięcie eksportowania ropy i gazu na Zachód. Mimo iż ucierpi na tym Europa, to coś za coś. W latach 2008- 2010 Rosja manipulowała cenami gazu, co spowodowało zależność Ukrainy od Rosji, a to powoli doprowadziło do sytuacji, jaką mamy. 

Hakerzy z całego świata atakują m.in. strony rządowe a także media w Rosji. Czy Pan popiera takie działania? Oczywiście. Z tego, co wiem, ludziom od początku wpaja się, że to jest operacja pokojowa. Rosjanie, oglądając telewizję państwową, uważają, że w Ukrainie nic takiego się nie dzieje. Anonymous ma wielkie znaczenie, ponieważ wkraczając w stream telewizji publicznej, może pokazać prawdziwe treści. Czy w przypadku przegranej Putina, istnieje szansa na demokratyczną i wolną Rosję? Nie jestem specjalistą w tych sprawach, jednak uważam, że Rosja jest dość istotnym graczem w światowej gospodarce i polityce. Mam dużą nadzieję, że po upadku rządów Putina, przyjdą do władzy rządy demokratyczne. Jednak zmiana struktury reżimu, który trwał tak wiele lat, nie nastąpi prędko. Póki co jest dyktatura. Czy uważa Pan, że Polska jest narażona na atak ze strony Rosji? Uważam, że zagrożenie jest. Takie informacje, to przecieki służb wywiadu, które trafiają do mediów, ale ostatnio usłyszałem o tym wprost. Natrafiłem na fragment show politycznego emitowanego przez telewizję rosyjską, które opublikował portal Interia. Propagandysta groził Polsce wojną nuklearną! „Jeśli stworzycie misję pokojową NATO, dostaniecie atak nuklearny na terenie Europy - to słowa rosyjskiego propagandysty, Siergieja Michejewa, który występował jako "ekspert" w państwowej telewizji Rossija 24. Michejew przekazał, że z Warszawy „nie zostałoby nic po dwóch sekundach", a z Polską i Litwą, Rosja „poradziłaby sobie szybciej niż z Ukrainą" – podaje Interia.pl.

 

 

Polacy chętnie pomagają uchodźcom ukraińskim - jest to postawa słuszna i podziwiana przez inne kraje. Czy jednak widzi Pan może jakieś negatywne, społeczno - polityczne aspekty tej postawy? Żadnych negatywnych aspektów (oprócz niezadowolenia Kremla) w tej sprawie nie widzę. Jak słusznie piszą media brytyjskie, Polska zasługuje na Pokojową Nagrodę Nobla ('Daily Telegraph' Matthew Day). 

 

Nie sądzi Pan, że obecna sytuacja w Rosji przypomina reżim w Korei Północnej? Uważam, że Rosja już jest w izolacji politycznej i gospodarczej. Jej los jeszcze sprzed inwazji Rosji na Ukrainę przewidziała Madeleine Albright. To pierwsza w historii kobieta na stanowisku sekretarza stanu USA. Swoje przewidywania opublikowała w felietonie na łamach „The New York Times”. Napisała, ze Ukraina wcale nie będzie łatwym celem i będzie to scenariusz przypominający okupację Afganistanu w latach 80. przez Związek Radziecki. Pisała też o izolacji Władimira Putina na arenie międzynarodowej i o tym, że okryje swój kraj hańbą. Oceniła też, że inwazja „zrujnowałaby nie tylko gospodarkę jego kraju, ale także jego ciasny krąg skorumpowanych kumpli, którzy z kolei mogliby rzucić wyzwanie jego przywództwu” – to jedyne zdanie, które jeszcze nie do końca się sprawdziło. Trafnie przepowiedziała, że wszystkie kraje zaczną szukać alternatyw dla rosyjskich surowców, co właśnie ma miejsce. Ursula von der Leyen (przewodnicząca Komisji Europejskiej) zapowiedziała podjęcie pilnych prac w Komisji Europejskiej nad uniezależnieniem się od rosyjskiego gazu. Natomiast czy Rosja stanie się kiedyś państwem demokratycznym, a społeczeństwo odzyska wolności obywatelskie? Myślę, że jest szansa, ale kiedy to się stanie, tego nikt nie wie. Samo obalenie Putina nic nie da bez skutecznej deputinizacji i pozbawienia rosyjskich służb specjalnych wpływu na politykę państwa. Natomiast kto z Rosjan chce, może bez problemu wyrobić paszport i wyjechać. Reżim Putina od 20 lat sprzyja wyjazdom niewygodnych. Ja osobiście jestem tego przykładem.

Patriarcha Rosji publicznie popiera działania prezydenta Rosji. Czy ingerencja wiary w politykę jest słuszna? Obserwowałem ingerencję wiary w politykę od dawna, ale jej nie popierałem nigdy. Po objęciu władzy przez Putina Kreml i Cerkiew łączy wspólna wizja, w której Rosja, Białoruś i Ukraina są jednym narodem, pod duchowym przewodnictwem Moskwy. Katarzyna Chawryło z Ośrodka Studiów Wschodnich charakteryzuje poglądy patriarchy Cyryla jako nacjonalistyczno-imperialne oraz prokremlowskie. I słusznie, bo jest on zwolennikiem i popularyzatorem koncepcji „rosyjskiego świata” (ros. русский мир). Według Cerkwi wszyscy prawosławni są częścią jednego narodu. Geograficznie „rosyjski świat” obejmuje tereny zamieszkiwane przez wschodnich Słowian, należące niegdyś do historycznej „Świętej Rusi", czyli poza Rosją również Ukrainę i Białoruś. Cerkiew uważa, że jej misją jest doprowadzenie do zjednoczenia wszystkich prawosławnych pod duchowym przewodnictwem Patriarchatu Moskiewskiego. W przypadku Ukrainy Cyryl od lat nawoływał do pokonania rozłamu w ukraińskim prawosławiu oraz zacieśnienia kontaktów z Patriarchatem Moskiewskim, który według niego jest „Cerkwią matką" dla wiernych na Ukrainie. Nic z tego. Ukraińska Cerkiew Prawosławna oderwała się w 2018 roku od Moskwy! Zdecydował o tym Bartłomiej, patriarcha Konstantynopola (Stambułu). Cyryl stracił w ten sposób zwierzchnictwo nad około siedmioma tysiącami parafii, ich pieniądze i panowanie nad ukraińskimi duszami. Podkopało to także twierdzenia Putina o tym, że Rosjanie i Ukraińcy to jeden naród. Jak wygląda ta „unikatowa cywilizacja" w działaniu, możemy oglądać w mediach: atak na Ukrainę z Białorusi i od strony Krymu, artyleria, pojazdy wojskowe...

 

 

Jakie jest Pana zdaniem najbardziej pozytywne, realne zakończenie tego konfliktu? Trudno powiedzieć. Europa i świat przegapiły kolejnego Hitlera i Stalinistę, którego wpływy polityczne i gospodarcze sięgały wszędzie dzięki surowcom. Wszyscy byliśmy świadkami wojen gazowych Rosji i Ukrainy w latach 2005-2009. Metody szantażu surowcami, Euromajdan i odsunięcie od władzy Wiktora Janukowicza doprowadziły do utraty wpływów na Ukrainie. Były one dla Rosji najdotkliwszą porażką od czasu rozpadu Związku Radzieckiego. 6 kwietnia 2014 proklamowano samozwańczą tzw. Doniecką Republikę Ludową oraz 27 kwietnia 2014 samozwańczą Ługańską Republikę Ludową. Bezpośrednie działania zbrojne są prowadzone przez Rosję głównie w obwodzie donieckim i ługańskim. Z uwagi na specyfikę wojny hybrydowej, czyli używanie przez Rosję siły militarnej bez przyznawania się do tego faktu, oficjalna rosyjska propaganda przedstawia ją jako „zbrojne wystąpienie prorosyjskich separatystów” na wschodzie Ukrainy. Równocześnie Rosja, oprócz bezpośredniej agresji militarnej, prowadzi na szeroką skalę inne działania będące elementami agresji hybrydowej na Ukrainę, jak wojna informacyjna (propaganda), kulturowa i historyczna. A teraz Putin realizuje rozbiór Ukrainy (furtka do Europy) i grozi wojną nuklearną. Jedyna pozytywna rzecz w tej historii to walka narodu Ukrainy przeciwko najeźdźcy i postawa narodu polskiego wobec Ukrainy. Miesiąc walki Ukrainy z Rosją pozwolił zjednoczyć Ukrainę wobec wroga, dozbroić Ukrainę sprzętem z Zachodu, zjednoczyć Zachód do stopnia niespotykanego od końca II Wojny Światowej, wzmocnić wschodnią flankę NATO, zrobić prezydenta Zełenskiego mężem stanu i bohaterem Europy... Sława Ukrainie! I jeszcze jedno: mam sporo przyjaciół z Ukrainy. Oni zawsze będą dla mnie braćmi, mimo wszystko!

Maciej Młynarczyk, Julia Urbańska

Fot. Artiom Czernyszew, red.

Allora

 gazetka szkolna XXXIX LO im. Lotnictwa Polskiego w Warszawie

 

 

 

 

Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2022


Redakcja strony: dr hab Sergiusz Leończyk, dr Artiom Czernyszew

"Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów".
Skontaktuj się z nami
Kliknij aby przeładować
Wymagane jest wypełnienie wszystkich pól oznaczonych gwiazdką *.

Organizacje