Jednak pod koniec 20-tych i na początku 30-ch lat na zawsze zniknła większość polskich wiosek na terenie byłej guberni jenisejskiej. Oczywiście, że wskutek siły polityki prowadzonej przez władze radzieckie Polacy syberyjscy ulegli wynarodowieniu i rozproszeniu. Wacław Sieroszewski, pisał w 1928 r., że z polskości syberyjskich chłopów pozostały jedynie drobne ślady.Słynne wsie: Antuszki, Sianołatki, Terteń w gub. orenburskiej, osady polskie w gub. tobolskiej w pow. iszymskim i tatarskim, w gub. omskiej, tomskiej, jenisejskiej zginęły bez śladu w morzu rosyjskim. Prócz świtki, czapki rogatej i lepszej uprawy roli - nic nie zostało z ich polskości?. ( W.Sieroszewski, Polacy na Syberii, Warszawa 1928, s.18-19).
W latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku w ZSRR miało miejsce wiele masowych represje, których ofiarami byli Polacy. Ofiarami tych operacji i wywózek stało się łącznie ponad 180 000 Polaków, obywateli ZSSR oraz polskich uchodźców. (Represiji protiv polakóv i polskich grażdan, Moskwa 1997, s.4.)
Polska opinia publiczna była zaniepokojona sytuacją prawną Polaków w ZSSR podczas represji stalinowskich, chociaż te reakcje byli nieliczne. Gazeta “Dzień Polski” z 15 lutego 1937 r. pisała na swoich łamach:
“1 300 000 Polaków w Sowietach przeżywa obecnie najczarniejszy okres niedoli. Masowe przesiedlenie tysięcznych rzesz Polaków do dalekich krajów.
Przyjąć należy, że w chwili obecnej na Ukrainie sowieckiej zamieszkuje około 300 000 Polaków, na Białorusi około 150 000, reszta około 855 000, rozrzucona jest po całym obszarze ZSRR od Władywostoku do Jakucka i od Kaukazu do Karelii. Polacy są wywożeni całymi eszelonami na Wschód, nad Wołgę, do Karelii i na Syberię do nowych kolektywów rolnych i sowchozów. Cząstka narodu naszego w ZSSR, przeżywa dziś swą najczarniejszą noc próby i walki o duszę polską”. (”Dzień Polski”, 15 lutego 1937 r.)
Trudno jest określić, jak powiększyła się diaspora polska na Syberii w wyniku represyjnych przesiedleń, rezultaty spisu ludności 1937 r. nigdy nie były opublikowane i w ogóle zniknęły z oficjalnych i nieoficjalnych statystyk, ponieważ ponad połowa mieszkańców ZSRR wskazała w ankietach, że są wierzącymi.
Po zakończeniu II wojny światowej o Polakach na Syberii nie mówiono w ogóle. Do kńa lat 50-tych obowiązywał nieoficjalny zakaz przyjmowania Polaków na studia wyższe. Władze szczególnie tłumiły wszystkie możliwe formy działania kościoła rzymsko-katolickiego na terenie Syberii. Wszystkie kościoły były zamknięte, msze odbywały się tajnie. W ZSRR w dowodzie osobistym wpisywano narodowość obywatela. Śmiesznie dźwięczały w uszach słowa urzędników wydających paszporty dzieciom Polaków: “Mówicie po polsku? Nie? - To nie jesteście Polakami”. Przez ponad 50 lat tłamszono tożsamość i zakazywano posługiwania się językiem polskim. Po przemianach demokratycznych w 1990 r. powstała pierwsza na Syberii organizacja polonijna “Ogniwo”. Obecnie na Syberii działa ponad 30 takich stowarzyszeń kulturalno-narodowych. Organizacje te wchodzą w skład Kongresu Polaków w Rosji, działającego od 1992 r. W 1993 r. taką organizację założono w Abakanie. Oddział polonijnej organizacji działa we wsi Znamienka 80 km od Abakanu, gdzie mieszka ponad 60 rodzin polskich. To są potomkowie Polaków, którzy najpierw na przełomie XIX-XX ww. wyjechali z guberni wołyńskiej do Aleksandrówki i Sałby okręgu minusińskiego, natomiast po II wojnie światowej przesiedlili się do Znamienki . Jeszcze do dzisiaj w rodzinach brzmi gwara mazurska, Polacy w domu modlitwy baptystów czytają Biblię i modlą się po polsku. Od 1999 r. w wiejskiej szkole podstawowej odbywają się fakultatywne zajęcia z języka polskiego. To jedyna polska wioska na terenie byłej guberni jenisejskiej, gdzie Polacy po tylu latach mogą swobodnie posługiwać się polszczyzną i uczyć swych dzieci w miejscowej szkole języka ojczystego. Aleksandrówka, licząca obecnie około 100 mieszkańców, jest także typowo polską wioską, bo Niemcy wyjechali do ojczyzny w ramach akcji repatriacyjnej lat 90-tych. Często w składzie mieszanych rodzin wyjeżdżali do Niemiec też Polacy. Polski Zaimek w rejonie karatuskim, z czasem przybrawszy nazwę Polski Wysiełok -bo stąd wysiedlali, zniknął z map w latach 70-tych jako wioska “niemająca perspektyw rozwoju”. Umierają polskie wioski Kanok i Wilenka. Większą aktywność posiadają potomkowie Polaków w miastach, gdzie miejscowa Polonia, na ile to pozwalają miejscowe władze, dba się o zachowanie historycznej prawdy o Polakach przez liczne publikacje, wystawy historyczne, przez rozwój polonijnej oświaty i prasy.